Dwa księżyce czyż nie cud Całują się w niebie Z gwiazd na ziemię płynie miód A mnie braknie Ciebie Gdzie sarenkę zmorzy sen U cichej kaliny Chciałbym zostać nocy tej U mojej dziewczyny Zasnął w budzie stary pies Już umilkły ptaki Przyśnił jej się w nocy bies Nie wiadomo jaki Ów bies rzecze późno już Może przenocuję Jestem ja twój diabeł stróż Rano odpracuję Wtem wyciągnął srebrny miecz Luby jej kochanek Czart do pieca uciekł precz Bo to był już ranek