Wieczorny letni sen ko³ysa³ ziemiê a wiatr brzeg pie¶ci³ falami Spotka³am oczy Twe Uciek³am z sinej g³êbi gdzie przesz³o¶æ zamknê³am ze snami Królestwo jednak wzywa mnie bo w muszli trzymam serce swe którego g³os g³êbiê ¶piewem przeszywa Ze zmys³ów kto¶ zas³onê zdar³ znów Prawdziwa ja umieram tu gdzie wolno¶æ ma koñczy siê i zaczyna S³once znów p³oszy mnie tysi±cem oczu tnie Pastwi siê …. W nim odp³ywam Twarz twoja tu on tam w g³êbin wiezieniu gdzie moje serce spoczywa Królestwo nadal wzywa mnie bo w muszli trzymam serce którego g³os g³êbie ¶piewem przeszywa Chcê zasypiaæ w miejscu gdzie muszle sekrety kryj± Wiêc co noc stopniami otch³añ przecinam W g³êbok± toñ opadaæ chce czê¶æ serca chocia¿ wiem ¿e oczy twe przez wody mg³ê przyzywaæ bêd± mnie Wiêc wracam tam b³±dz±c we ¶nie Twój g³os wci±¿ wo³a mnie Prawdziwa ja odchodzê gdzie¶ gdy g³os Twój wo³a mnie Tañczê z Tob± znów w¶ród srebrzystych fal Pe³na blasku noc… p³on±cych gwiazd Ksiê¿yc jak dziewica nie¶mia³ym u¶miechem zachêca do grzechu rzuca zaklêcie Bez skutku fala w uczucia uderza Ta wyspa zdradliwa do której wci±¿ zmierzam wyci±ga swe d³onie i zabraæ chce wiêcej Ty stoisz i wo³asz bezg³o¶nie namiêtnie