Kiedy z nieba spada biały, lekki pył W ciszy zimowego snu Lepiej słyszę słowa, które pragną żyć Czy usłyszę je z twych ust Słowa twe Nic nie niosą, nie Zimne tak Jak zimy smak Nieuniknione jest Lato, wiosna, zima też Zima też Ty obarczasz winą zimy każdy dzień Za ten liści brak i snu A ja myślę, że to sen dla drzew i serc Każdy potrzebuje snu Myśli te Ogrzewają mnie Czułe dla Zimowych spraw Nieuniknione jest Lato, wiosna, zima też Zima też Zamrażam więc to, co ma zginąć I nowa rodzę się Kiedy z nieba spadał biały, lekki pył W ciszy zimowego snu Usłyszałam jak twe serce znów chce bić Lecz ja nowa byłam już