To ja z³odziej

Dzem

Pucujesz gablotê od rana w niedzielê, 
¯eby siê co tydzieñ pokazaæ w koœciele. 
A wystarczy jedna nieuwa¿na chwila, 
¯eby ta gablota kierowcê zmieni³a. 

To ja z³odziej, to ja z³odziej 
Ja pêdzê przed siebie w Twoim samochodzie. 
¯ujê Twoj¹ gumê, s³ucham Twoich p³yt, 
A Twoja œwiadomoœæ okreœla mój byt. 

200 na godzinê, glina w radar pluje. 
Ju¿ mnie nie dogoni, nawet nie próbuje. 
Jak znajdê swój koniec na przydro¿nym drzewie, 
Zostawiê Ci auto na parkingu w niebie. 

To ja z³odziej, to ja z³odziej... 

Diabe³ mi szykuje kocio³ pe³en smo³y. 
Bo Ty by³eœ smutny, kiedy ja weso³y. 
Przypali mi boki diabelskim palnikiem, 
Bo mu te¿ zwinêli ca³kiem now¹ brykê. 

To ja z³odziej, to ja z³odziej... 

To ja z³odziej, to ja z³odziej 
Pogi¹³em zderzaki w Twoim samochodzie. 
A jak mi siê znudzi ta Twoja gablota - 
Puszczê j¹ do ludzi, bêdzie po k³opotach.
Página 1 / 1

Letras y titulo
Acordes y artista

restablecer los ajustes
OK